Wraz z przyjaciółką byłam u swojej babci w Krakowie.
Kochałam to miasto! Codziennie wychodziłyśmy rano, a wracało się późnym wieczorem… Tak było i
dziś.
Słońce prażyło, młodzież biegała po kleparzu, a ja wraz z
Anitą chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Nagle zobaczyłyśmy sznur aut, które
podążają w kierunku rynku głównego. Postanowiłyśmy udać się tam obie i
zobaczyć, co się dzieje. Wtedy spostrzegłyśmy jak policja wysiada z samochodów
i ustawia barierki, jak gdyby miało tu się zjawić One Direction, których
nienawidzę. Stanęłyśmy przy jednej z bramek i bacznie obserwowałyśmy. Wjechało
auto główne, w którym była prawdopodobnie jakaś gwiazda.
-O Boże! A jak to BTR?- spytałam podekscytowana
przyjaciółki. Ta tylko wywróciła teatralnie oczami i uśmiechnęła się do mnie.
-Skąd wiesz? Cuda się zdarzają…- auto stanęło, a my
obserwowałyśmy każdy jego skrawek. Nikt się nie zatrzymał i nie chciał nawet
patrzeć. Wszyscy byli zabiegani i roztrzepani. Zaplątani we własnym życiu…
Nagle otwarły się drzwi, a mój brzuch zaczął mnie informować
o tym, że coś się stanie… Parę sekund potem zobaczyłyśmy czyjeś buty…
Podekscytowane czekałyśmy na resztę wrażeń, ale nie spodziewałyśmy się , że
będą one aż takie duże. Z auta wysiadło Big Time Rush! We własnych osobach!
Tych czterech cudownych chłopaków, którzy uszczęśliwiają mnie za każdym razem!
- O rajuśku! Nie wierzę!!!- krzyknęłam, a wtedy Kendall
popatrzył na mnie i klepnął Logana, który stał obok niego w ramię. Wskazał na
nas palcami, a ja już płakałam ze szczęścia. Nigdy sobie tego nie wyobrażałam,
a jak już, to nie wyglądało to tak, że jestem tutaj sama , tylko jest milion
pięćset sto dziewięćset fanek!!! Chłopcy przyjechali tutaj bez rozgłosu, po
prostu Logan chciał odwiedzić ten kraj ze względu na swoją babcię.
Cała się trzęsłam. Nie mogłam utrzymać się na nogach. Anita
próbowała mnie trzymać, żebym nie zemdlała, ale ona sama ledwo co stała na
nogach. Widzę dopiero dwójkę z BTR, a już nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie
widziałam Jamesa wraz z Carlosem… Gdzie oni są? I czy aby na pewno są tutaj, w
Polsce?
-Hi! – zawołał z oddali Henderson i zaczął iść w naszym
kierunku.
-Cieść ! Jestem Kendall!- przywitał się po polsku Kendall.
Podał mi rękę, a ja ją szybko uścisnęłam.
-Rusher?- zapytał Loggie, a my przytaknęłyśmy. Wtedy on nas
mocno przytulił i przepuścił nas przez barierki. Nie wiedziałyśmy co zrobić,
ale to, że stałyśmy SAME obok nich, to już coś wielkiego! { z języka
angielskiego będę tutaj tłumaczyła na j. polski}
-Oprowadzicie nas po tym mieście? – nie rozumiałam
kompletnie, co do mnie mówiono. Byłam tak przejęta, że zapomniałam
angielskiego.
-Co on powiedział?- skierowałam pytanie do przyjaciółki.
-Czy ich oprowadzimy
-YES!- krzyknęłam głośno i uśmiechnęłam się. Wtedy Logan
spojrzał za mnie. Podążyłam wzrokiem razem za nim i zobaczyłam…
-James….- szepnęłam przymrużając oczy od słońca. Tak, to był
on. Zaczęłyśmy piszczeć z Anitą i skakać w miejscu. Chłopcy podśmiewywali się
pod nosem z nas i wtedy oni do nas doszli. Na początku Pena wraz z Maslow’em
zmierzyli nas wzrokiem, ale któryś z nich dostrzegł moją bransoletkę na lewym
nadgarstku : RUSHER FOREVER . Przywitali się i oni również nas przytulili. Gdy
Carlos miał się nas o coś zapytać, zadzwonił mój telefon. Odeszłam parę kroków
dalej od nich i odebrałam telefon.
-No Klaudusiu gdzie jesteś? Obiadek ci stygnie perełko…-
mówiła zmartwionym głosem babunia.
-Masz tego obiadu trochę więcej?- spytałam podekscytowana.
-A na ile osób?
-Na 4.- odpowiadałam szybko, żeby nie tracić czasu.
-Starczy.- rzekła, a ja poinformowałam ją, że będę za pół
godziny w domu wraz z gośćmi. Rozłączyłam się i podeszłam do nich.
-Anita przetłumacz im, że moja babcia zaprosiła ich na obiad
i nie mogą nie przyjść.- trochę to było krępujące, ale po prostu nie umiem
angielskiego i tyle. Ona posłusznie to zrobiła, a po jej słowach każdy z nich
spojrzał na mnie.
-Really?- spytał James, a ja kiwnęłam, że tak. Uśmiechnęli
się i przyjęli zaproszenie. Co nie co rozumiałam z tego, co mówią, ale nie do
końca. Podeszłam do Logana i wcisnęłam się między niego a Kendalla.
-Logan! { tłum. Na pl.} Powiedz KOCHAM CIĘ.- poprosiłam.
Chłopak odchrząknął i zaczął sobie mruczeć pod nosem. –Głośniej!- zawołałam,
a on powiedział głośno KOCHAM CIĘ, ale z
takim akcentem, że aż go przytuliłam i podziękowałam za to. Teraz spojrzałam na Kendalla.
-Cieść jestem Kendall…- szepnął jak gdyby coś przeskrobał i
posłał mi słodkie spojrzenie, przez co ja zaczęłam się śmiać.
-Cieść jestem Klaudia.- zawołałam podając mu rękę. Nikt
chyba nie rozumiał, co się dzieję. Wiem tyle, że wiele dziewcząt się na nas
patrzyło tak, jakby zobaczyli ducha, druga połowa robiła zdjęcia z oddali, a
trzecia część podchodziła i prosiła o zdjęcia i autografy. I tak przebyliśmy
drogę do mojej babci. Od razu na starcie przeprosiłam ich za warunki , ale
takie są już u mojej babci.. Po wiejsku.
Staruszka nie mieszkała konkretnie w Krakowie, tylko na wybrzeżach. Prowadziła swoją gospodarkę i miała malutki domek z drewna.
Staruszka nie mieszkała konkretnie w Krakowie, tylko na wybrzeżach. Prowadziła swoją gospodarkę i miała malutki domek z drewna.
-Wooow!- zawołał Logan widząc ową chatkę.
-Babciu jestem!- krzyknęłam wchodząc do domu. Pociągnęłam
wszystkich za ręce, żeby weszli do środka.
-Good Morning.- przywitali się równocześnie, a babcia ze
ściereczką w rękach spojrzała na nich tak, jakby chciała ich zabić.
-Co to za szwaby?!- spytała unosząc jedną brew do góry.
Zaśmiałam się i wyjaśniłam, że to członkowie jednego z najpopularniejszego
boysbandu świata i zespół , który kocham. Ta tylko machnęła ręką i zaprosiła
głębiej. Ten człowiek już kompletnie nie znał angielskiego, więc tylko
liczyliśmy na pomoc Anity, która umiała go na tyle, że swobodnie porozumiewała
się z nimi.
Usiedliśmy do posiłku, a staruszka nalała nam rosołu.
Chłopcy spojrzeli na zupę, jakby się z kosmosu urwali.
-Typowa, polska zupa: rosół. Zaraz będzie drugie danie.-
powiedziała po angielsku Anita, a oni już nic nie mówiąc zajęli się jedzeniem.
Logan na koniec powiedział, po polsku:
-Dobre bardzo. Dziękuję.- z gramatyką u niego było cienko,
ale grunt , że mówił po polsku! Babcia
wniosła kolejne porcje. Tym razem były to pierogi z mięsem. Znów to zjedliśmy,
a wtedy ona znowu chciała nam wpakować deser.
-Nie, dziękujemy już babciu!- powiedziałam totalnie
zapełniona. Wtedy udaliśmy się do małego salonu, w którym mogliśmy sobie usiąść
i porozmawiać. Pomalowany on był na zielono, przez co James wraz z Kendallem
się nim najbardziej zachwycili.
- Ładny kolor.- przyznał James. – Podoba mi się.- rzucił.
Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam, że mi też się podoba.
Siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Pytałam o wszystko!
O to, czy przyjadą tutaj dać koncert, jak wybierają Worldwide Girl i wiele,
wiele innych. Dużo się dowiedziałam o nich, co było dla mnie plusem.
-Mogłabym sobie zrobić z Wami zdjęcie?- spytałam lekko
zapeszona. Ci od razu się zgodzili.
-Po co się pytasz? Rób i już!- zawołał radośnie Carlos.
Stanęłam obok niego i podniosłam go do góry. Był taki lekki, że bez trudu
mogłam go udźwignąć. Anita zrobiła zdjęcie, a potem poszliśmy na dwór. Tam
kontynuowaliśmy. Teraz robiłam zdjęcie z Loganem. Postanowiłam zrobić sobie z
nim zdjęcie, gdy całuję go w policzek. Nie miał nic przeciwko, bo wiedział, że
to tylko „fanowskie zdjęcie” i nic więcej. J
Potem myślałam, jak zrobić sobie ciekawe zdjęcie z Kendallem. Postanowiłam
jednak zrobić standardową fotkę, gdy się przytulamy. Teraz nadszedł czas na
Jamesa. Ten sam mi dawał całusa w policzek i tak zrobiłam sobie pamiątkowe
zdjęcie. Na koniec z całym Big Time Rush ustawiłam się a Logan wraz z Jamesem
mnie podtrzymywali. Wyszło przekomiczne zdjęcie.
Potem musiałyśmy ich odprowadzić i w pewnym momencie
zaczęłam rozmawiać sama z Kendallem.
-Boże, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Was poznałam.
Jesteście niesamowitym zespołem. – otarłam łzy, które spłynęły mi po policzku.
Schmidt zaraz je otarł i uściskał mnie czule.
-Zdaję sobie sprawę, że wiele dziewczyn bardzo chciałoby nas
spotkać, ale nie każda może, ale robimy co możemy, żeby być za każdym razem w
innym miejscu i poznawać więcej Rusher. Najlepszym momentem jest Worldwide..
-Ile razy my z Anitą marzyłyśmy o tej chwili… Wchodzimy na
scenę, siadamy obok was i śpiewamy razem z Wami Worldwide przy tym nieźle
płacząc ze szczęścia.- powiedziałam cicho.
-Zróbmy tak.. Zawrzyjmy taki pakt. Masz jakieś swoje zdjęcie
teraźniejsze przy sobie? Albo w telefonie? – spytał, a ja wyjęłam z portfela
zdjęcie moje i Anity.
-To robiłyśmy 3 dni temu i dostałyśmy je dzisiaj. A po co ci
ono?- zapytałam, a on wyrwał mi je z ręki i powiedział :
-Będziesz Worldwide girl, gdy tu zagramy, ale obiecaj mi, że
na nim będziesz!- wtedy ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-Boże, obiecuję, przysięgam ! Nie wiem co powiedzieć. – znów
się rozpłakałam i go mocno przytuliłam, po czym dałam mu buziaka w policzek za
podzięce. Teraz, gdy miałam na wyciągnięcie ręki BTR, chciałam każdego przytulić
tak z pięć minut. Pomyślałam : dlaczego nie?
-Emm James..- podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
-Tak?- uśmiechnął się słodko.
-Mogę cię przytulić?- a wtedy każdy zrobił takie słodkie
Ooooooo…. :3
-Pewnie!- zawołał i mnie tak czule przytulił. Jak się na
niego rzuciłam, tak nie chciałam go puszczać. Boże przenajświętszy! Przytulam
Jamesa Maslowa! Tego z BIG TIME RUSH! O matko! Zgon… *o*
-Dobra, udusisz mnie!- zaśmiał się chłopak, a potem
podeszłam do Carlosa.
-Boże.. Jesteście wszyscy tacy wspaniali! Słodcy,
przystojni, utalentowani! No boże! Chciałabym mieć takiego chłopaka, jak któryś
z Was!- mówiłam i niezdarnie się przewróciłam… Wtedy Carlos podał mi dłoń i
pomógł mi wstać.
-Boże , Klaudia, znowu?- zawołała bezwładnie przyjaciółka,
patrząc na mnie.
-No co? Oni to wszystko robią!- odpowiedziałam i oblałam się
purpurem.
-Czyli mam rozumieć, że ty się zawsze przewracasz, jak o nas
myślisz?- spytał rozbawiony Pena, a ja zmierzyłam wzrokiem Anitę.
-I po co się odzywałaś?- westchnęłam ironicznie, a Carlos
zarzucił rękę na moje ramię.
-To zabawne, ale też słodkie. Fajnie mieć takie fanki.-
powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam jego gest i chwilę
potem dołączyłam do reszty. Tak byłam zafascynowana tą chwilą, że chyba nigdy w
życiu jej nie zapomnę! Byliśmy już na rynku głównym, gdzie, jak zauważyłam,
zebrało się wiele Rusher! Każda podleciała jak oparzona do nich i … Ja wraz z
Anitą stanęłyśmy na boku.
-I tak właśnie wszelki ślad o nas zaginął w ich pamięci…-
przyznałam smutna.
-Oj no coś ty! Na pewno nas zapamiętają! Przecież byli u
ciebie, znaczy u twojej babci na obiedzie! Kendall obiecał ci, że będziesz
Worldwide Girl!!! Dziewczyno ile chciałoby być na twoim miejscu!!!- mówiła
pocieszająco przyjaciółka.
-No niby tak…- westchnęłam ciężko. Szłyśmy do Hard Rock
Cafe, gdy ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i był to James..
-Hej! Em… Masz może długopis i kartkę?- spytał zarumieniony.
No i tego brakowało, żeby tylko upominali się o coś, co jest im potrzebne.
Weźmie to i zniknie.. Szkoda…
-Mam tylko długopis. – dałam mu go i nie chcąc już patrzeć w
te jego piękne, brązowo-zielone oczy, odwróciłam się szybko na pięcie. On znów
złapał mnie za rękę i podwinął mój rękaw. Napisał coś na nim i oddał długopis.
Opuścił rękaw i poprosił, żebym odczytała to w domu. Uniosłam jedną brew do
góry i przytaknęłam. Moja ciekawość przerosła inne uczucia! Chciałam zobaczyć,
co mój „mąż” napisał mi na ręce! Byłam tak podekscytowana…
-Nie no ja też nie wytrzymam! Pokaż tą rękę. Ja przeczytam,
a ty zrobisz to w domu!!!- wrzasnęła i porwała moją dłoń. Uniosła rękaw koszuli
do góry i zobaczyła to…
-Uuuuuuuuuu!- pisnęła uradowana. Wywróciłam oczami.
-Dostałam autograf, ale zajawka! Zmyje mi się przy pierwszym
lepszym kontakcie z wodą..- powiedziałam
ironicznie. Anita nie odezwała się już słowem. Czyli to jednak autograf…
Chwilę popatrzyłyśmy się na bandę dziewcząt, które się
krzątały obok nich, a potem same poszłyśmy do domu.
Gdy stanęłyśmy na schodkach do ubogiego domku babciu, od
razu uniosłam rękaw do góry. Spojrzałam na liczby… „CALL ME ! xoxo JM .” o.o
Chwila.. Wait.. Czy on mi podał swój numer telefonu?! Od
razu wykręciłam numer i zadzwoniłam.. Nie myliłam się! To był on! *o*
-James?
-Klaudia?
-Hahahahha – na koniec się roześmialiśmy i chwilę potem
zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Ni stąd ni zowąd James spytał o numer Anity.
-Wyślę ci SMS’em. A który z Was chcę?- spytałam z wielkim
uśmiechem.
-Logan.- rzucił, a ja słyszałam, że podśmiewuje się pod
nosem… Potem Maslow zakończył połączenie z niewiadomych mi przyczyn.
Zrezygnowana wysłałam numer dziewczyny i wyszłam na ganek. Patrzyłam na
oddaloną nieopodal ulicę i jadące po niej auta.. Znów jakiś korek!! A mieszkamy
na wybrzeżach! Litości! Nagle jakieś auto się zatrzymało i znów.. Te same
buty.. Ta sama historia.. Zawołałam Anitę, a ta z turbanem na głowie wyszła do
mnie, a gdy zobaczyła BTR, pisnęła i zaczęła uciekać do domu. Zaczęłam się
śmiać i wtedy wyszłam na wprost chłopakom.
-Co wy tu robicie?- spytałam zdezorientowana.
-No bez pożegnania mamy jechać?- spytał zbulwersowany
Kendall. –To, że uciekłyście od nas na rynku nie oznacza, że my was nie
znajdziemy! Tym bardziej, jeśli wiemy, gdzie mieszka twoja babcia!- kontynuował chłopak. Anita z mokrymi włosami
wyszła do nas i zadała to samo pytanie.
-Przyjechali się pożegnać.- wyprzedziłam wszystkich. – Mam
nadzieję, że jednak to nie jest pierwsze i ostatnie pożegnanie! Chcę Was
zobaczyć na scenie ! Nie tylko ja, ale i cała Polska! Nawet moja mama ! A jej
nie należy podpadać, bo was tak zjedzie jak 1D! – zagroziłam, a zespół się
roześmiał. Przyłączyłyśmy się do nich i zaczęliśmy się żegnać. Każdy z nich
dostał ode mnie buziaka, jak ja od nich. Podpisali moją płytę „24/seven” i
dostałam takie OSOBISTE autografy. Gdy mieli odjeżdżać, wtedy się obudziłam i
uświadomiłam sobie, że to był tylko piękny sen *w*
______________________________
Tadam! : D hahahaha ^^ Ahh te moje sny <3 I like it :3 Co o nim sądzicie? :D Co byście zrobiły\zrobili, gdyby był prawdziwy? Ja to bym się zabiła.. *o* Hahahhaha ^^ Boże! Kendall obiecuje mi to, że zostanę Worldwide Girl.. Do tego bierze moje zdj :D hahahahh ^^ I ta podjarka jasfgcjnkxaufy *o* hahahah ^^
Czekam na Wasze komy! Przy 8 komach dodaję następny. <3
xoxo Claudia Maslow
Czekam na Wasze komy! Przy 8 komach dodaję następny. <3
xoxo Claudia Maslow
Matko nie mam pojęcia co ja bym zrobiła,ale była by
OdpowiedzUsuńto najszczęśliwsza chwila w moim życiu.Szkoda tylko,że to się nie wydarzy.Miejmy tylko nadzieje,że kiedyś w przyszłości zagrają koncert w Polsce
Jestem rusher i jestem z tego dumna.
Nie zapamiętałaś numeru? Ja kiedyś tak miałam. Przyśnił mi się numer mojego kolegi z klasy i zadzwoniłam i okazało się to prawdą. Ja to bym chyba zemdlała na kilka dni. Ja chce BTR w Polsce.
OdpowiedzUsuńMatko kochana, to jest WSPANIAŁE!!!!!!
OdpowiedzUsuńSama jestem taką cichutką RUSHER, ale wiele bym dała, aby chłopcy przyjechali do Polski.
Świetny rozdział. Czekam na next.
Pozdro Kat <3
Ja to bym się ze szczęścia rozpłakała. Miałam kiedyś też taki sen że BTR przyjechało do mnie i rozmawiałam na osobności z Jamesem.
OdpowiedzUsuńŚwietny ten twój sen.
Big Time Rush przyjeżdżajcie do Polski.
Miałam już milion snów z btr. +Każdy cudowny ,ale raz jak po takim śnie mama mnie obudziła to aż się rozpłakałam i na nią nakrzyczałam. Kocham btr. to całe moje życie. Rusher na zawsze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń